Fiat Punto 1.9D
Jak kupowałem przeczytałem, że silnik muł, ale nie do zarżnięcia....
Półośka strzeliła od razu (niemal 500 PLN, bo to diesel i zamienników niet), kolejny był zbiornik płynu chłodniczego (cieknący), później wszystkie tłumiki (nie ma zamienników, bo to 1,9 D :lol: - koszt masakra), alternator (kompletny wraz z akumulatorem)
Więcej nie pamiętam, ale jeszcze pewnie sporo było, a auto przejechało w sumie ze 2-3 tys km. Na koniec ponownie zaczął ubywać płyn ze zbiornika wyrównanwczego, a jako że wycieków nie było padło na uszczeklę pod głowicą.
Po zdemontowaniu pokrywy okazało się, że to była malina na maxa (silnik). Kiedyś już pewnie zatarty dostał nowe życie przy pomocy jakichś nabitych podkładek i temu podobnych wynalazków - nie było co składać
Nie miałem już siły na kupowanie silnika, wystawiłem ogłoszenie i sprzedałem to gówno - pewnie na papiery poszedł, bo rocznik był dość dobry
NIGDY WIĘCEJ OKAZJI
Jak kupowałem przeczytałem, że silnik muł, ale nie do zarżnięcia....
Półośka strzeliła od razu (niemal 500 PLN, bo to diesel i zamienników niet), kolejny był zbiornik płynu chłodniczego (cieknący), później wszystkie tłumiki (nie ma zamienników, bo to 1,9 D :lol: - koszt masakra), alternator (kompletny wraz z akumulatorem)
Więcej nie pamiętam, ale jeszcze pewnie sporo było, a auto przejechało w sumie ze 2-3 tys km. Na koniec ponownie zaczął ubywać płyn ze zbiornika wyrównanwczego, a jako że wycieków nie było padło na uszczeklę pod głowicą.
Po zdemontowaniu pokrywy okazało się, że to była malina na maxa (silnik). Kiedyś już pewnie zatarty dostał nowe życie przy pomocy jakichś nabitych podkładek i temu podobnych wynalazków - nie było co składać
Nie miałem już siły na kupowanie silnika, wystawiłem ogłoszenie i sprzedałem to gówno - pewnie na papiery poszedł, bo rocznik był dość dobry
NIGDY WIĘCEJ OKAZJI
Komentarz